Nie tylko dla wielbicieli słodyczy, ale dla wszystkich ceniących sobie smaczną i niedrogą kuchnię. Czemu więc "Kuchnia w czekoladzie"?
To właśnie ciemna i biała czekolada są dominującymi kolorami w moim królestwie, do którego Was zapraszam:)

piątek, 28 kwietnia 2017

Makaron z brokułem w sosie serowym

Kiedy jeszcze nie tak dawno sypnęło śniegiem, zapragnęłam na obiad zjeść coś naprawdę konkretnego i sycącego. Coś, co mnie rozgrzeje i wywoła uśmiech na twarzy. O ile dla Męża byłby to porządny schabowy, tak dla mnie zdecydowanie porcja makaronu w doborowym towarzystwie spełnia się doskonale. Nie wiem czy wiecie, ale makaron mogłabym jeść codziennie. Staram się jednak podchodzić do niego z rozsądkiem, ale weź nie strać rozumu kiedy widzisz w kwietniu, że śnieg za oknem leży... 
A czy wśród Was są tacy makaronoholicy jak ja?!

 
Składniki dla 2 osób:

100g makaronu np. kokardki
½ brokułu
½ papryki czerwonej
100g pieczarek
1 czerwona cebula
125ml słodkiej 30% śmietanki
60g sera pleśniowego Lazur
30g tartego parmezanu
Pieprz do smaku
Szczypta soli
½ łyżeczki suszonego tymianku
1 łyżka oleju rzepakowego

Sposób przygotowania:

Makaron gotujemy al’dente w lekko osolonej wodzie. Na łyżce oleju podsmażamy pieczarki, posiekaną drobno cebulę oraz pokrojoną w kostkę paprykę. Delikatnie solimy. Gdy pieczarki puszczą odrobinę wody, dodajemy malutkie różyczki umytego brokułu, przykrywamy i dusimy do momentu aż będą lekko chrupiące. Dodajemy śmietankę, oba sery i mieszamy do ich całkowitego rozpuszczenia. Gotowy sos doprawiamy szczyptą pieprzu i suszonym tymiankiem. Łączymy z makaronem. Podajemy na ciepło.




czwartek, 27 kwietnia 2017

Pełnoziarnista pizza z szynką, kukurydzą i pomidorami

Kiedy jakiś czas temu zaczęłam swoją przygodę z lżejszym jedzeniem, na samą myśl, że ktoś będzie jadł normalną, drożdżową pizzę skręcało mnie z zazdrości. Na ratunek przyszła mi znowu książka z fit przepisami, której autora nie mogę sobie przypomnieć na ten moment (już nie chcę buszować w pokoju chłopaków, żeby sprawdzić) gdzie wynalazłam pomysł na pełnoziarnistą pizzę. Dodatki, to oczywiście kompozycja własna i nie obyło się bez sera, ale już Wam to pisałam przy okazji pizzy na kalafiorowym spodzie, że pizza bez sera, to nie pizza ;)
I o ile ta na kalafiorowym była dobra tak po 3 kęsie ;) tak tą polecam jeszcze mocniej, bo jest zupełnie inna w smaku i zdecydowanie bardziej podobna do tej tradycyjnej. 


Składniki na jedną pizzę o śr ok 22cm

Ciasto:
2 jajka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki płatków owsianych
1 łyżka otrąb pszennych
20g świeżych drożdży
2 łyżki jogurtu naturalnego
Szczypta soli
Szczypta cukru

Dodatki:
3 plastry chudej szynki
2 łyżki kukurydzy
5 pomidorków śliwkowych
1 kulka mozzarelli
2 łyżki przecieru pomidorowego
Po ½ łyżeczki oregano, ziół prowansalskich i bazylii
1 ząbek czosnku
Szczypta soli i pieprzu
Rukola

Sposób przygotowania: 

Jajka mieszamy z cukrem i drożdżami, do masy dodajemy wszystkie pozostałe składniki ciasta, prócz jogurtu. Przykrywamy folią spożywczą (ale nie szczelnie) i wstawiamy na noc do lodówki. Przed pieczeniem ciasto mieszamy z jogurtem, wylewamy na blaszkę, wyrównujemy na grubość ok ½cm i wstawiamy na 10 minut do piekarnika nagrzanego do 200st C. Na podpieczonym spodzie rozsmarowujemy przecier pomidorowy wymieszany z ziołami (również z solą i pieprzem) i posiekanym ząbkiem czosnku. Układamy pokrojoną szynkę, połówki pomidora i kukurydzę. Przykrywamy plastrami mozzarelli. Całość zapiekamy ponownie przez ok 12 minut.




poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Nocna owsianka w słoiku

Na pewno wiecie, że dziś poniedziałek! Ale czy wiecie jaki konkretnie mamy dzień? Nie? To ja Wam przypomnę... Dziś obchodzony jest Europejski Dzień Śniadania! 
A Wy już swoje zjedliście? 
Pamiętajcie, że zjedzone do pół godziny po przebudzeniu da nam mnóstwo energii na dobrych kilka godzin. Jeśli więc od rana pracujecie, uczycie się lub zajmujecie dziećmi (nie zawsze jest to czysta przyjemność :D), to dzień powinieneś/powinnaś zacząć właśnie od NIEGO! 
Jeśli jednak szkoda Wam poświęcić na przygotowanie tego posiłku kilku minut kosztem snu, to ja mam dla Was idealne rozwiązanie...
Przygotuj śniadanie przed pójściem spać, a rano ciesz się jego smakiem!
Słoikowa owsianka potrzebuje tylko 15 minut... W tym czasie prawie zdążysz się umyć, ubrać czy sprawdzić co tam nowego na fb (bo przecież pół nocy nie przeglądałeś/aś).
Więc jak, skusisz się...?!


 Składniki:

6 łyżek płatków owsianych górskich
3 łyżki otrąb pszennych
3 łyżki płatków żytnich
1 łyżka syropu klonowego
¾ szklanki mleka
½ łyżeczki cynamonu
5 dużych truskawek
1 banan
1 jabłko
2 łyżki płatków kokosowych

Sposób przygotowania:

Płatki zalewamy na noc mlekiem i odstawiamy do lodówki. Nazajutrz dodajemy lekko rozgniecionego banana, cynamon i syrop klonowy.  Do wyparzonych i osuszonych słoików nakładamy po ok 3 łyżki owsianki, dajemy pokrojone truskawki, pokrywamy resztą moczonych w mleku płatków, a wierzch posypujemy drobno startym jabłkiem wymieszanym z płatkami kokosowymi. Zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 180st C przez 15 minut. 



sobota, 22 kwietnia 2017

Mazurek morelowy

Zupełnie nie planowany. Przygotowany ot tak, w przypływie... złości ;) No bo wiecie... siedzę z dzieckiem od północy, 3 godzina, a ono dalej nie śpi... Co robić pytam, co robić? 
No więc wiecie... najpierw kawę, a potem ciacho :D Zwłaszcza jeśli zbliża się niedziela lub tak jak w moim wypadku to było- święta. 
Mazurek tak naprawdę może przybrać kształt kruchych babeczek wypełnionych dżemem. Nie jest więc powiedziane, że to tylko na święta wielkanocne. Jak udekorujecie, to już też inwencja twórcza ;) Możecie nawet świeżymi owocami lub małymi bezikami. Wszelkie chwyty dozwolone!

  

czwartek, 20 kwietnia 2017

Pampuchy z malinami i recenzja bambusowego parownika

Wiecie, że jakiś czas temu zaczęłam walkę z wiatrakami (czyt. moimi zbędnymi kilogramami), ale by szło mi choć troszkę lepiej- chcę zmienić swoje nawyki żywieniowe i całkowicie zrezygnować ze smażonego, tłustego i ciężkiego jedzenia. Wiem, wypadałoby także ze słodyczy, ale tej przyjemności jakoś nie jestem w stanie odrzucić ;)
Nawiązując do wstępu- przy uprzejmości sklepu Kuchnie Świata, nabyłam całkiem nowiutką sztukę parownika bambusowego. Teraz, po kilku próbach mogę Wam z przyjemnością napisać o nim kilka słów i zaprosić na pyszne herbaciane pampuchy z malinami.



Składniki na 6 sztuk

Zaczyn:
100ml mleka
12g świeżych drożdży
1 łyżka cukru trzcinowego
1 pełna łyżka mąki pszennej 

Ciasto:
200g mąki pszennej
1 jajko
½ łyżeczki soli
1 pełna łyżeczka zielonej herbaty matcha
wyrośnięty zaczyn
1 łyżka roztopionego i przestudzonego masła

Dodatkowo:
1 szklanka malin (mrożonych)
2 łyżki jagód leśnych (opcjonalnie)
2 łyżki cukru pudru
125ml słodkiej śmietanki 30%

Sposób przygotowania:

Zaczyn- Mleko delikatnie podgrzewamy, łączymy z drożdżami, cukrem i mąką, odstawiamy pod przykryciem na 15 minut. 
Ciasto- Mąkę przesiewamy, wbijamy jajko, wlewamy wyrośnięty zaczyn, dodajemy sól oraz sproszkowaną, zieloną herbatę matcha i przestudzone masło. Zagniatamy i pozostawiamy pod przykryciem na ok 1 godzinę.
Po tym czasie ciasto ponownie wyrabiamy podsypując delikatnie mąką jeśli się lepi do rąk, dzielimy na 6 części, każdą rozpłaszczamy, na środek dajemy po ok 3 mrożone maliny i zlepiamy. W dłoniach nadajemy kształt kuli i odkładamy na podsypaną mąką deseczkę sklejeniem do dołu. Przykrywamy ściereczką i pozwalamy podrosnąć im przez kolejne 15 minut. W tym czasie w garnku niewiele większym od parownika gotujemy wodę (u mnie było to ok 2 litry). Na gotującą się nakładamy jedną część bambusowego parownika, wyścielamy go np gazą i układamy w odstępach pampuchy (u mnie zmieściły się 3 na jednym poziomie). Przykrywamy i parujemy przez ok 7 minut. Wyrośnięte i sparowane delikatnie przekładamy na talerz.
Podajemy koniecznie na ciepło ze śmietanką ubitą z łyżką cukru pudru i uprzednio rozmrożonymi, zmiksowanymi pozostałymi owocami z resztą cukru.



Przepis już macie ;) Prawda, że pampuchy wyglądają apetycznie...?

Teraz słów kilka o parowniku, który stał się jednym z częściej używanych przedmiotów w mojej kuchni. Mając do dyspozycji dwa poziomy jestem w stanie przygotować jednodaniowy obiad za jednym zamachem, wystarczy, że na pierwszy poziom wrzucę kawałki lekko doprawionego mięsa (nawet bez soli), a na drugi warzywa- ziemniaki, marchewkę, brokuł czy kalafior, by po kilkunastu minutach cieszyć się ich smakiem. Pamiętajcie jednak, by warzyw nie rozgotowywać, takie al dente są najlepsze :)
Jego pochodzenie może nam sugerować przygotowywanie potraw chińskich, ale nic bardziej mylnego. To co i w jaki sposób sparujemy oraz jakich przypraw użyjemy zależy tylko od nas. 




Dzięki temu, że potrawa nie styka się bezpośrednio z wodą, możemy zachować większość witamin i składników mineralnych. Wbrew pozorom, to para wodna ma dużo większą temperaturę niż wrząca woda, co z kolei przyczynia się do krótszego czasu poświęconego na to, by móc zdrowo zjeść. 
Parownik który otrzymałam ma średnicę 20cm, wystarczy że nałożę go na garnek o 1cm szerszy, by móc przygotować jedzenie. Składa się z trzech elementów: dwóch "misek" oraz pokrywki. Po przygotowaniu posiłku przemywam je tylko delikatnie wodą, osuszam ręcznikiem papierowym i pozostawiam w cieple do całkowitego wyschnięcia. Bambus doskonale chłonie wilgoć i nie skrapla na sobie wody, a przy tym nie zniekształca się. Warto jednak zaopatrzyć się w cieniutkie gaziki, na których będziemy móc układać nasze składniki. Ułatwi nam to późniejsze wyciąganie wszystkiego za jednym zamachem i zminimalizujemy możliwość przywierania do spodu potraw takich właśnie jak pampuchy - miałam z tym problem za pierwszym razem, choć to może reguła nie jest;) czy pierogów- choć te są dopiero przede mną. 



Wykonany jest w 100% z bambusa, bez dodatkowych metalowych wiązań, unikniemy więc metalicznego posmaku, który mógłby się w trakcie parowania wydobyć. 
Cena  także nie jest wygórowana. W zależności właśnie od rozmiaru, możecie nabyć go już za 43,80zł. 


Jeśli i Wy chcielibyście zdrowiej zacząć się odżywiać, a przy tym smacznie jeść, zachęcam do zaopatrzenia się w takie małe cudo. Po złożeniu zajmuje mało miejsca, jest lekkie i sprawdzi się na pewno w każdej kuchni. Odpowiednio przechowywany będzie służył latami. 

Zwróćcie uwagę, że w sklepach już niedługo pojawią się nowalijki, na które czekaliśmy cały rok. Może przygotowywanie ich w taki sposób będzie dla Ciebie wielkim odkryciem? Możecie mi wierzyć lub nie, mówić, że chwalę, bo dostałam, ale dopóki sami się nie przekonacie, że smak parowanych warzyw jest w zupełności inny- lepszy od tych gotowanych, to proszę, nie bluzgajcie ;) Na początek "uparujcie" sobie nawet ziemniaki i porównajcie z tymi gotowanymi... A później napiszcie czy widzicie tę różnicę, co ja... 
Jedyny problem jaki na razie mi się przytrafił, to  problem ze sparowaniem ryżu. Wysypałam go na gazę ciut więcej chyba niż powinnam i mimo ciągłego mieszania, to ziarenka były twardawe- choć do zjedzenia.  Muszę nad nim jeszcze popracować, bo wierzę, że i on nie oprze się parze ;)

Polecam i zachęcam do testowania, zarówno parownika jak i przepisu na pyszne, herbaciane pampuchy przygotowane właśnie dzięki bambusowemu parownikowi.



http://www.kuchnieswiata.com.pl/

środa, 19 kwietnia 2017

Bataty zapiekane z kaszą jęczmienną

Po świątecznych szaleństwach żywieniowych czas powrócić pomału na te "właściwe" tory. Mi zdecydowanie się to przyda, ale jak znam życie, na pewno nie jestem osamotniona w tym temacie ;)
Pozwólcie więc, że nie zarzucę Was od razu wielkanocnymi inspiracjami, tylko poprzeplatam je z tym, co już robiłam, bądź będę robić na czasie :) Postaram się też, by były to potrawy lżejsze, choć nie zawsze się tak da... wszak mieszkam z Mężem, który za "trawą" nie przepada i zdecydowanie bardziej woli np. konkretnego schabowego. 
Dziś jednak nie o nich, a o pysznych batatach. Pewnie są tacy, którzy pokręcą nosem, bo przecież one słodkie... ale uwierzcie- jeśli jeszcze nie próbowaliście, że w połączeniu ze słonymi dodatkami potrafią nieźle namieszać w naszej głowie. Zobaczcie zresztą sami i przekonajcie się, że takim posiłkiem zdecydowanie napełnicie swoje głodne brzuchy. 


środa, 12 kwietnia 2017

Czekoladowe ciastka owsiane bez pieczenia

Doszły mnie słuchy, że Czekoladoholicy mają dziś swój dzień... Są tutaj tacy? 
Ja ostatnio przerzuciłam się na deserową, taką mega gorzką i jeśli tylko czuję, że dobiera się do mnie chandra, sięgam po kostkę :) 
Dla Was mam dziś słodkie mini ciasteczka, przepis podpatrzyłam na stronie Kwestia Smaku, ale zrobiłam swoją, lekko zmodyfikowaną, prostokątną wersję... Rozwałkowałam całość, schłodziłam i tylko pokroiłam ;)
Jak zrobicie Wy, zależy tylko od Was.
Najlepsze w takich ciastkach jest to, że można zmienić odrobinę, by uzyskać inny smak. Dodać różne bakalie, suszone owoce... Dla mnie bomba! Nie tylko kaloryczna 😋

Pochwalcie się czy świętujecie Światowy Dzień Czekolady a jeśli tak, to jak...??


Składniki:

½ szklanki mleka
100g masła
¾ szklanki cukru trzcinowego
4 łyżki ciemnego kakao
½ szklanki masła orzechowego
2½ szklanki płatków owsianych
30g wiórek kokosowych

Sposób przygotowania:

Masło przekładamy do rondelka i podgrzewamy na małym ogniu wraz z cukrem trzcinowym, mlekiem oraz kakao. Do płynnej masy dodajemy płatki owsiane i masło orzechowe. Mieszamy aż do jego całkowitego wchłonięcia.
Dużą brytfannę (z wyposażenia piekarnika) wykładamy folią spożywczą lub papierem do pieczenia. Masę wykładamy, przykładamy drugim kawałkiem folii lub papieru i wałkujemy na placek o wys. ok 7mm, wyrównując jednocześnie boki. Posypujemy wiórkami kokosowymi. Gotowy schładzamy najlepiej w lodówce, a następnie kroimy w małe prostokąciki.



wtorek, 11 kwietnia 2017

Wielkanoc wytrawnie

Tak jak wczoraj obiecałam- dziś publikuję Wam ściągę, co zrobić bardziej na "słono" bądź po prostu wytrawnie. Wszystkie pomysły zebrane są w etykiecie Wielkanoc (klik), ale by troszkę Wam ułatwić poszukiwania, posegregowałam ją na słodko i słono. Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości, co podać Rodzinie i Gościom w ten szczególny czas, zostaną właśnie rozwiane ;)

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Wielkanoc na słodko

Do świąt niespełna tydzień, dlatego dziś podpowiadam niezdecydowanym, co upiec na słodko ;)
Już jutro szukajcie drugiej części zestawienia- z potrawami "wytrawnymi".

Pasztet drobiowy z jajkiem

Pamiętacie ostatnią babkę na blogu...? Pytaliście mnie wtedy, co z udkami z rosołu, który był przeznaczony na galaretę ;) Dziś właśnie pomysł na ich wykorzystanie!
Możecie więc prosto i tanim kosztem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, mówiąc kolokwialnie oczywiście. 
Dodając do środka posiekany szczypior i ugotowane jajka, stworzycie niepowtarzalny, świąteczny przysmak, który sprawdzi się zarówno na ciepło jak i na zimno. 
Mało tego ;) Jeśli w zakamarkach zamrażarki posiadacie jakieś mrożone, gotowane mięso z rosołu, to przygotowanie pasztetu zajmie Wam naprawdę 15 minut, bo przecież przy pieczeniu stać na baczność nie musicie (możecie myć wtedy okna np :D ), a i jajka zdążą się ugotować. 
To ilu chętnych na pieczenie pasztetu?
U mnie na święta też będzie, wysprzątam zamrażarkę i zrobię porządek na kolejne "resztki" :) Przecież nie wywalę!


sobota, 8 kwietnia 2017

Pomarańczowiec

Nadszedł tak wyczekiwany i upragniony przez niektórych weekend. Niektórych, bo dla mnie odkąd siedzę z dziećmi w domu, ma on takie znaczenie jak poniedziałek czy piątek :D
Różni się tylko tym, że przeważnie właśnie w sobotę dzielę się z Wami solidną porcją słodyczy.
Nie może być inaczej i tym razem. Choć skupić powinnam się na babkach i mazurkach, to jednak to ciasto czeka od Bożego Narodzenia w kolejce i w końcu stwierdziłam, że nabrało już wystarczająco odpowiedniej mocy, by ujrzeć światło dzienne. 
Przepis otrzymała od koleżanki moja Mama i to właśnie ona przygotowała to ciasto. Było naprawdę dobre, choć nie ukrywajmy... kalorii ma sporo ;) Ale nikt nie karze jeść od razu całej blachy...


Składniki na ciasto:
 
3 duże lub 4 mniejsze pomarańcze
15 jajek
1½ szklanki cukru kryształu
3 łyżki kakao
15 łyżek bułki tartej
6 łyżek mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1½ szklanki zmielonych orzechów włoskich

Składniki na krem:

3 jajka
1 szklanka cukru pudru
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
1 łyżka zagotowanej wody
400g masła (ewentualnie dobrej margaryny)
1 kieliszek spirytusu

Polewa do ciasta:

100g margaryny
3 łyżki kakao ciemnego
3 łyżki cukru pudru
3 łyżki mleka lub wody

Sposób przygotowania:

Ciasto- Pomarańcze obieramy, usuwamy albedo (białą skórkę) i gotujemy przez 10 minut. Następnie hartujemy w zimnej wodzie przez całą noc. Na drugi dzień owoce mielimy w maszynce do mięsa.
Białka ubijamy ze szczyptą soli, dodajemy cukier kryształ, cały czas ubijając wrzucamy po jednym żółtku aż do ich wykorzystania.
Składniki suche: kakao, mąkę, bułkę tartą i proszek do pieczenia mieszamy ze sobą i dodajemy do ubitych jajek. Mieszamy delikatnie, ale dokładnie. Kolejno dodajemy pomarańcze, a na końcu zmielone orzechy.
Spód blaszki wykładamy papierem do pieczenia. Przygotowane i dobrze połączone ciasto przelewamy do jednej blaszki o wymiarach ok 30x40cm i pieczemy w nagrzanym do 200st C piekarniku przez 50 minut lub przelewamy do 3 takich samych foremek i pieczemy każdy w temp. 190st C przez ½ godziny. Jeśli piekliśmy w całości- po przestudzeniu dzielimy również na 3 części.

Krem- Jajka ubijamy wraz z cukrem w kąpieli wodnej (na parze). Kawę rozpuszczamy w łyżce gorącej wody i dodajemy pod koniec ubijania. Studzimy.
Masło ucieramy, stopniowo dodajemy po odrobinie masy jajecznej, a na końcu kieliszek spirytusu.
Przygotowanym kremem przekładamy blaty ciasta.

Polewa- Mleko lub wodę podgrzewamy z cukrem i margaryną. Gdy składniki połączą się, dodajemy kakao i delikatnie mieszamy, aż do pozbycia się grudek. Nie gotujemy! Polewą zdobimy wierzch ciasta. Możemy również użyć kolorowych posypek do dekoracji.



czwartek, 6 kwietnia 2017

Pizza na kalafiorowym spodzie

Między tymi wszystkimi świątecznymi babami, pasztetami i jajkami muszę Wam przemycić odrobinę zdrowia ;) Staram się jak mogę trzymać fason, tzn dietę, ale nie ukrywam, że różnie to wychodzi... Nie mniej- wierzcie mi, że łatwo nie jest. Zwłaszcza że sezon grillowy u nas już otwarty :D
Poza tym gotowanie dla każdego co innego (no bo wiecie Mąż jedno, Dzieci drugie, ja trzecie...) jest czasem tak męczące, że aż się nie chce. No i zabiera sporo czasu, a ten przy najmłodszym jest na wagę złota. Nie bez powodu siedzę po nocach i piszę przepisy, w dzień po prostu się nie da :)
Wracając do jedzenia... przygotowałam sobie ostatnio pizzę na kalafiorowym spodzie! A co ważniejsze... dało się ją zjeść! Nie jest to szczyt marzeń, zwłaszcza jak ktoś ciastowy i za pizzę taką normalną dałby się pokroić, ale powiadam Wam, że można ją zjeść, nawet w całości!
Przepis na spód zaczerpnięty z książki „Dieta fit”.

 
Składniki na ciasto: 

1 średnia główka kalafiora
2 jajka
po ½ łyżeczki soli himalajskiej, pieprzu, bazylii, oregano, ziół prowansalskich
1 ząbek czosnku
 
Dodatki:
200g pieczarek
2 łyżki kaparów
½ czerwonej cebuli
Ok 6 czarnych oliwek
1 kulka mozzarelli
2 łyżki przecieru pomidorowego
po ½ łyżeczki oregano, bazylii, ziół prowansalskich

Sposób przygotowania:

Kalafiora dzielimy na malutkie różyczki i gotujemy w lekko osolonej wodzie do miękkości, odcedzamy i jeszcze ciepłego miksujemy z jajkami, ziołami i czosnkiem. Jeśli mamy problem z rozdrobnieniem, dolewamy odrobinę ciepłej wody. Masę kalafiorową wylewamy na wyłożoną papierem blaszkę i wyrównujemy na grubość ok ½cm.  Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180st C na 15 minut. Po podpieczeniu smarujemy koncentratem pomidorowym wymieszanym z ziołami prowansalskimi, oregano i bazylią, układamy pokrojone w plastry pieczarki, piórka czerwonej cebuli, kapary, oliwki i plastry mozzarelli. Piekarnik ustawiamy na 200st C i ponownie pieczemy pizzę przez ok 12 minut.




środa, 5 kwietnia 2017

Wielkanocna babka z galarety

Macie czasem tak, że na święta choć moglibyście coś zmienić, to jednak ciągle wracacie do tych samych przepisów i ewentualnie podajecie je w innej formie?
Galarety są u mnie właśnie jednym z takich świątecznych przysmaków. Zawsze robiła je Mama, a jak nie Mama, to Teściowa. Przyszła więc kolej na mnie ;)
Dziś prezentuje Wam swoją wersję i choć okropnie bałam się, że galareta nie będzie chcieć "wyjść" z metalowej formy, to po lekkim ogrzaniu udało się bez żadnego uszczerbku ;)
Czy smakowała? Skoro poszła w całości, to chyba tak...
Przepis zgłaszam do konkursu Galeo i mam nadzieję, że tradycja w tak fajnym i ciekawym wydaniu przypadnie do gustu jurorom i przypomni o zbliżających się wielkimi krokami świętach!


poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Gofry z ciecierzycy

Odkąd przeszłam na "jakąś tam" dietę, staram się jeść więcej warzyw, owoców, sałatek, dań lżejszych a jednocześnie takich, które zaspokoją mój wilczy apetyt.
Niestety- jeść w kółko tego samego nie potrafię, po prostu nudzi mi się i na samą myśl, że mam znowu na śniadanie chrupkie pieczywo z liściem sałaty, chudego białego sera i plastrem pomidora tracę apetyt... Podobnie jest z obiadem.
Zainspirowana falafelami wegańskimi z ostatniej książki Eryka Wałkowicza narodził się w mojej głowie pomysł na takie gofry, bo już jeden spokojnie wystarcza, by zaspokoić głód, a dwa są na tyle skuteczne, że nie ma się ochoty sięgać, po żadne przekąski "po drodze".
No dobra, dość gadania, patrzcie i ... drukujcie przepis, by zrobić swoje gofry czym prędzej ;)

Składniki na 8 gofrów:

300g suchej ciecierzycy
3 łyżki mąki pszennej
2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej
2 jajka
2 ząbki czosnku
½ pęczku szczypiorku
Sok wyciśnięty z ½ limonki
½ łyżeczki soli
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Tłuszcz roślinny do nacierania gofrownicy

Dodatkowo:
Mały kubeczek (100ml) jogurtu naturalnego
3 krople sosu sojowego
1 łyżeczka soku z limonki

Sposób przygotowania:

Dzień przed przygotowaniem gofrów zabieramy się za ciecierzycę. Suchą zalewamy wodą- tyle by było jej ok 2 cm ponad nią. Dodajemy łyżeczkę sody oczyszczonej i pozostawiamy na noc. Nazajutrz ciecierzycę mieszamy i odcedzamy na sicie. Przekładamy do blendera kielichowego lub miski- jeśli używamy blendera ręcznego, dodajemy jajka, czosnek, sok z limonki, sól oraz pieprz. Miksujemy. Do masy na końcu dodajemy mąkę oraz posiekany szczypior. Mieszamy, formujemy podłużne, grubsze „kotlety” i układamy na rozgrzanej, posmarowanej delikatnie olejem gofrownicy. Dociskamy i pieczemy ok 8 minut. Ciepłe (i tylko ciepłe, zimne zdecydowanie mniej smakują ;) ) podajemy z sosem zrobionym z jogurtu z dodatkiem sosu sojowego i soku z limonki.