Nie tylko dla wielbicieli słodyczy, ale dla wszystkich ceniących sobie smaczną i niedrogą kuchnię. Czemu więc "Kuchnia w czekoladzie"?
To właśnie ciemna i biała czekolada są dominującymi kolorami w moim królestwie, do którego Was zapraszam:)

wtorek, 31 października 2017

Purée z dyni

Jak już co niektórzy wiedzą, dynię odkryłam stosunkowo niedawno. Może jakieś 3 lata temu. I nie mówię tu w ogóle o dyni jako o warzywie, ale o dyni w potrawach.
Wspominałam Wam już, że na polu zawsze było ich pełno na jesieni, ale nigdy nie stanowiły pokarmu dla nas, tylko dla zwierząt. 
Dziś więc mam krótki przepis na to jak się z nią rozprawić, by była smacznym dodatkiem do naszych zup kremów, placuszków, ciast itp.
Przygotujcie jej więcej, bo śmiało można ją zamrozić lub spasteryzować w słoiczkach.


niedziela, 29 października 2017

Dyniowe rogaliki z różą

Już w piątek zrobiłam ich kilkanaście sztuk, by wczoraj podzielić się z Wami przepisem. Nie udało się. Stwierdziłam że skoro nie wczoraj, to może w nocy wrzucę jak towarzystwo zaśnie, ale plany pokrzyżował Adaś, który obudził się o 23 i do 1 siedzieliśmy bawiąc się w najlepsze.
Dziś z kolei od rana Oluś okupywał komputer i nijak nie pozwolił się matce zbliżyć.
Ale w końcu się udało i to jest najważniejsze.
Rogaliki miały być zwykłe, kruche, ale że w lodówce stał napoczęty słoiczek dyniowego puree, postanowiłam je wykorzystać. Co by się nic nie marnowało ;)
Straciły przez to odrobinę na swojej kruchości, bo pomimo żółtka i masła, trzeba było dać prawie szklankę mąki więcej, ale w smaku i tak są pyszne i stwierdziłam, że mogę się nimi z Wami podzielić. Dodatkowo użyłam swojej różanej konfitury, którą latem udało się zrobić. I najlepsze jest w niej to, że obawiałam się że będzie gorzka, bo nie obcinałam tak dokładnie tych białych końcówek, ale nic takiego! W rogalikach smakuje super i już żałuję, że zrobiłam jej tak mało, bo do pączków chyba jej braknie...

środa, 25 października 2017

Sernik dyniowy na 3 urodziny bloga

3 lata temu będąc świeżo upieczoną Mamą postanowiłam założyć bloga. By nie zwariować, mieć coś "swojego", co sprawi, że na chwilę będę mogła zająć się czymś innym niż tylko Olusiem. W międzyczasie doszedł jeszcze Adaś, ale przez cały ten czas miałam może tylko z 2 razy takie wątpliwości czy ciągnąć to dalej, czy może odpuścić i "zamknąć" ten etap w swoim życiu. Nawet nie tyle ze względu na nich, choć czasu jak na lekarstwo, ale głównie chyba przez to, że ciągle nie widziałam efektów. Nie, nie na koncie. Tylko takich zwykłych jak lepsze statystyki, więcej aktywnych Czytelników, więcej przesyłanych zdjęć i opinii...
Jednak te wątpliwości zaraz się ulatniały niczym cukierki schowane w kolorowym pudełku... Nie wiedzieć kiedy i jak :) 


sobota, 21 października 2017

Karmelowa szarlotka w słoiku

Mój wczorajszy pomysł na szybką słodką przekąskę ;) W domu jakieś słodycze były, ale ja miałam ochotę na coś wyjątkowego. Poszperałam tu i ówdzie i znalazłam napoczęte herbatniki. Wiedziałam już, że je wykorzystam, bo nie lubię jak mi się po kilka sztuk plącze po szafkach, zwłaszcza właśnie że otwarte zaraz tracą na wartości.
Z patery smutnymi oczami patrzyły na mnie renety, no bo wiecie one takie szare, bez wyrazu... I tak pomyślałam, że w tym karmelu na pewno będzie im przyjemnie. 
By wszystko scalić, miałam ugotować budyń. Ale wiecie... otwieram lodówkę po mleko, a tam otwarty kartonik łaciatej... 30 ;) No więc zmiana planów i zamiast budyniu kremówka. 
Sami widzicie, jak z resztek można wyczarować coś fajnego i zarazem smacznego. 
Tak! To musiało być smaczne, bo zjadł nie tylko najmłodszy w rodzinie (Mało tego! Zaczął tańczyć po zjedzeniu 😁), ale też mój szanowny Pan Mąż. A że 2 słoiczki sprezentowałam Teściom, to tym jednym musiałam się z nim podzielić. I wysłuchać, czemu tak mało mu zostawiłam... 
A zjadłam przecież mniejsze pół, bo Adaś wsunął chyba z 4 łyżeczki. Taka rekomendacja!


piątek, 20 października 2017

Przecier paprykowy

Już od kilku lat noszę się z zamiarem zrobienia swojego przecieru z czerwonej papryki. 
Dokładnie od momentu kiedy słoiczek z tym smakołykiem dostałam od koleżanki z byłej już pracy.
Razem ze słoiczkiem dostałam też przepis, więc głupio by było w końcu nie skorzystać.
Przecier sam w sobie jest super, ale podany jako dip do przekąsek lub do zup- znacznie podnosi walory smakowe. Dodając mniej lub więcej papryki chili, sami dozujemy sobie ostrość. 
I co najważniejsze- jego przygotowanie wcale nie zajmuje tak dużo czasu, jakby się mogło wydawać. 

środa, 18 października 2017

Krem ziemniaczany

Czy jest tutaj ktoś, kto nie zna smaku zupy ziemniaczanej? Może nie dam sobie uciąć całej ręki, ale najmniejszego palca, to i owszem, że każdy kiedyś jej spróbował.
W moim domu również gościła i przeważnie jadłam ją z kromką wiejskiego chleba.
Bezapelacyjnie więc mogę powiedzieć, że to zupa, która kojarzy się z Mamą i domem rodzinnym. Co prawda w wyścigu o podium przegrywa z zupą pomidorową i lanymi kluskami (oj chyba muszę i ją zrobić...) ale uplasuje się spokojnie na 3 miejscu. Bo drugie też zajęte- przez żurek.

wtorek, 17 października 2017

Drobiowe kuleczki w parmezanie

Jak już nie raz Wam wspominałam- lubię "przetwarzać" mięso rosołowe, by zamiast mrożenia, od razu je wykorzystać. Ostatnio więc pokusiłam się o taki dodatek- głównie do zup, który wygląda niewinnie, a smakuje rewelacyjnie. Wystarczą w sumie tylko 3 składniki.
Ja swoje podałam jako dodatek do kremu ziemniaczanego ale równie dobrze możecie je podać do kremu pomidorowego czy cebulowego.Sprawdzą się także na ciepło, jako przekąska do jogurtowych lub ziołowych dipów.


sobota, 14 października 2017

Babeczki z kremem pistacjowo-czekoladowym

Słodkości goszczą w moim domu zawsze! Jeśli nie pieczone przeze mnie, to zachomikowane w szafkach praliny, wafelki itp. Muszą być, bo moje zachcianki nie znają dnia i godziny😜
 Tak już mam, nie doszukujcie się w tym żadnych nowinek 😅
Jeśli mam piec, to najchętniej z bakaliami. Uwielbiam je po stokroć i raz na jakiś czas muszę, po nie sięgnąć. Najbardziej lubię pistacje, cena troszkę mnie powala, ale są godne uwagi. 
Pamiętam jak kilka lat temu bratowa przywoziła wielkie opakowania i człowiek nie mógł się od nich oderwać, nie wiedząc, że pochłania takie majątki :D 
Teraz kiedy poznałam ich wartość, zarówno finansową jak i zdrowotną, mam ochotę choć raz w tygodniu na malutką garść tych orzeszków. A Wy lubicie pistacje...?
W deserach wyglądają obłędnie, więc grzechem byłoby ich nie wykorzystywać!



Gofry ziemniaczane w wersji śniadaniowej

Kiedy na stronie Durszlaka zobaczyłam konkurs #Krakus #smacznieizdrowo - wiedziałam, że muszę wziąć w nim udział. Problemem był tylko towar potrzebny do  stworzenia przepisu- bulion. 
Już nie raz mówiłam otwarcie o tym, że go używam kiedy w domu mięsne lub warzywne braki albo gdy zależy mi na czasie. Tak było do czasu- kiedy był on dostępny w moim sklepie na wiosce. Później ze świecą można go było szukać. Zjeździłam chyba kilkanaście sklepów- począwszy od tych małych delikatesów na dużych typu Kaufland kończąc. Przepadły. Na szczęście moje- warzywa na grządkach zaczęły się pojawiać, więc miałam swoje i o bulionach zapomniałam. Tym bardziej, że głównie warzywny używałam w swojej kuchni. 
Kiedy jednak pojawił się konkurs zaczęłam szukać na nowo. Udało się! Znalazłam "przejazdem", kiedy wracając od Rodziców zatrzymaliśmy się kupić chłopakom wodę do picia. Znałam produkt, więc wiedziałam, że jest godny mojego zainteresowania i przede wszystkim sprawdzony. Wiem, że część z Was nie pochwala takich "gotowców", ale mam wrażenie, że Ci co najwięcej o to krzyczą, też czasem "zgrzeszą"...
No dobra, miałam już swoją buteleczkę bulionu (nawet dwie), ale najpierw brakło czasu by coś stworzyć, później zrobiłam pyszną zupkę z pieczonych warzyw, ale zapomniałam o umieszczeniu produktu na zdjęciu, a na końcu powstały one- gofry! Ziemniaczane, z tymi wszystkimi dodatkami, o których wspomnę na końcu były warte poświęcenia i zjedzenia śniadania ciut później niż zwykle. Najlepsze w nich jednak jest to, że można je przygotować także na obiad lub kolację. Każda pora, to inne dodatki, ale zapewniam, że może być ich wiele. Żałowałam że nie miałam już dostępu do kurek, bo taki sos z nich i mięsna roladka byłyby świetnym pomysłem na obiad. Spróbujcie koniecznie, warto!

środa, 11 października 2017

Sałatka z zielonych pomidorów

Zjedliście już wszystkie pomidory z krzaczków czy macie jeszcze jakieś zielone w zanadrzu, które i tak już koloru raczej nie nabiorą przy takiej pogodzie...?
Bo jeśli by się trochę znalazło, to mam świetny pomysł na to jak je wykorzystać :) No dobra- Teściowa ma w swoim zeszycie :)
U nas uzbierało się dobrych kilka kg, ale dzięki pomocy Companiona skroiłam wszystko w 5 minut. Mama zajęła się resztą, czyli zalewą i pasteryzacją. 
Pierwsze konsumpcje już za nami i wiemy już, że octu można było dać mniej, u nas było 1½ szklanki octu, ale myślę, że w tym wypadku 1 będzie ok :)

wtorek, 10 października 2017

Krążki cukiniowe z mięsem

Obiecałam, że przepis na te "kotleciki" pojawi się wkrótce na blogu, tymczasem zeszło mi z jego dodaniem prawie dwa tygodnie. Sami widzicie jakie mam poślizgi hihi :)
Nie ma żadnej historii ich powstania :P Ot- leżała wyrośnięta cukinia w piwnicy, to w końcu pasowało ją zużyć, a że gotowanego mięsa rosołowego też kilka porcji w zamrażarce zawsze jest, to połączyłam jedno z drugim. Sosu miało nie być, ale próbując pierwszego miałam wrażenie, że czegoś właśnie takiego dodatkowego im brakuje. Pieczarki były pod ręką- więc bach i jest! 
Gdybym robiła je teraz, podałabym zapewne z sosem paprykowym, który ostatnio zrobiłam. Pikantny więc fajnie ożywiłby ciut mdławy smak cukinii. No nie wiem jak Wy, ale dla mnie cukinia właśnie taka jest. Bez specjalnego "wyrazu". 
Koniec końcem wyszło całkiem smaczne danie, więc śmiało- korzystajcie!

niedziela, 8 października 2017

Schab z jabłkiem i cebulką

W jesienne dni każdy zaczyna szukać konkretniejszych propozycji na obiad, nie tylko ten niedzielny. Podobnie jest u mnie, chociaż nie wiem czy zwalić to na pogodę czy na pracę Męża. Wychodzi z domu rano, wraca późnym wieczorem, więc fajnie podać mu coś konkretnego.  Nawet jak nie na kolację (bo tych to nawet jeść nie chce), to do pracy. Porcją takiego mięska w lunchboksie na pewno nie pogardzi ten, kto o ciepłym, świeżym obiedzie może tyko pomarzyć, a zadowolić musi się kanapką z plastrem szynki czy sera.
Dlatego Kochani idziemy marynować schab, a później pieczemy! Jak nie zjemy z ziemniaczkami/ kaszą/ ryżem, to na drugi dzień spokojnie możemy zabrać do pracy.



sobota, 7 października 2017

Czekoladowo- bananowe brownie z gruszkami

Na sklepowych półkach pojawiło się już całkiem sporo smacznych gruszek. Nie wiem jak Wy, ale mi one smakują zdecydowanie bardziej od jabłek, więc grzechem byłoby nie skorzystać i nie upiec jakiegoś ciacha. Myślałam o nim już chyba od dwóch tygodni, ale ciągle nie byłoby komu zjeść... więc wolałam nie piec, by nie zmusić się do zjedzenia całej blaszki samodzielnie ;)
Miałam też zrobić w większej blaszce, ale biorąc pod uwagę, że ostatnio każdy w koło krzyczy na mnie jak częstuję, to z tego pomysłu zrezygnowałam :)

piątek, 6 października 2017

Domowa jarzynka

Rok temu uraczyłam Was przepisem na fajną domową bulionetkę. W tym roku - jak mogliście już podejrzeć np na fp lub Instagramie- też się o nią postarałam. Jednak warzyw było na tyle, że pozostałe ususzyłam w suszarce- dobrze, że M. nie miał kiedy na grzyby chodzić, bo pewnie by mi tej suszarki tak łatwo nie oddał. Zwłaszcza, że i tak tą ilość trzeba długo suszyć.
Pewnie wielu z Was trzyma warzywa świeże w piwniczkach, a potem stopniowo zwiększa ich segregację, bo się tak psują... Podobnie było u mnie, dlatego teraz wolę się poświęcić, przygotować wszystko i mieć gotową przyprawę w słoiku niż przebierać później w zimnie pozostałe warzywa. 
To co, robicie jarzynkę razem ze mną...?!


środa, 4 października 2017

Knedle ze śliwami

Macie takie swoje dania, które kojarzą Wam się z dzieciństwem, domem rodzinnym, Mamą...? 
Ja mam takich pełno i nawet nie sposób je wszystkie wymienić, ale dziś prezentuję Wam lekko odmienioną wersję knedli. 
Nie są takie jak Mamy- po pierwsze śliwki są kupne, a nie z własnego sadu, po drugie omasta zdecydowanie różni się od tej, którą jadłam w Zagórzanach. Ale jedne i drugie przygotowane od serca i z sercem, więc naprawdę smaczne! Fani cynamonu na pewno nimi nie pogardzą, bo troszkę go sypnęłam do tej kruszonki. 
Tak w ogóle, to są to chyba moje drugie knedle w życiu przygotowane całkowicie samodzielnie, więc wiecie 😜 dumna z siebie jestem i już!


poniedziałek, 2 października 2017

Schabowe roladki z grzybami w delikatnym sosie z nutą śliwki

Roladki schabowe przygotowałam na naszą rocznicową kolację. Kruche i rozpływające się mięso, farsz z grzybków nazbieranych przez Małżonka i pyszny sosik #lowicz wzbogacony śliwkami i rozmarynem, które delikatnie podbiły jego aromat. Do tego porcja kaszy i pyszna surówka z kapusty. Czego chcieć więcej?
Zawsze wydawało mi się, że śliwki do grzybów pasują, ale nigdy w ten sposób nie przyrządzałam dań, bo mój Mężczyzna nie uznaje owoców w mięsie... Tutaj je tak zakamuflowałam, że śladu po nich nie ma, za to delikatny smak pozostał. I o to mi właśnie chodziło ;)
Ps. W sumie do tej pory nie wie, że tam śliwki były :D