Nie tylko dla wielbicieli słodyczy, ale dla wszystkich ceniących sobie smaczną i niedrogą kuchnię. Czemu więc "Kuchnia w czekoladzie"?
To właśnie ciemna i biała czekolada są dominującymi kolorami w moim królestwie, do którego Was zapraszam:)

niedziela, 27 maja 2018

Ciasto biszoptowo truskawkowe

Trochę znowu zawaliłam, bo przepis miał być wczoraj, ale po prostu brakło czasu, by przysiąść przy komputerze. Mam nadzieję, że wszystkie Mamy zostały już należycie obdarowane nie tylko upominkami rzeczowymi, ale też sporą dawką słodyczy, najlepiej samodzielnie wykonanej. Kto się przyzna, co fajnego upiekł na to wyjątkowe święto?
U mnie rządzą truskawki, choć właśnie nie wczoraj, a dopiero dziś będę częstować. 
Wszystkim Mamom spóźnione sto lat z racji Naszego Święta 💓


czwartek, 24 maja 2018

Tarta z rabarbarem

Rabarbar powoli zostaje w tyle za truskawkami, które patrzą teraz na mnie z każdej strony i wołają zjedz mnie, co też czynię z największą przyjemnością. Ciasta z ich wykorzystaniem pewnie niedługo zagoszczą na blogu, ale póki co musicie pocieszyć się jeszcze jednym przepisem na rabarbar i liczę na to, że w tym roku uda Wam się taką tartę zrobić. Jest  totalnym klasykiem! Jeśli chodzi o mnie, to planów więcej nie mam w stosunku do niego, więc pewnie był to ostatni raz w tym roku, gdzie wykorzystałam łodygi tego owocu. No, chyba, że jakimś cudem mój rabarbar urośnie i pozwoli coś zebrać...

wtorek, 22 maja 2018

Wytrawne gofry tuńczykowe

Fajnie jest zacząć dzień od nietypowego śniadania. Naprawdę! 
Moje wczorajsze wyglądało mniej więcej tak ;) Jak już wiecie z wcześniejszych postów, biorę udział w konkursie organizowanym na stronie Durszlak.pl gdzie do przygotowanego posiłku należy użyć tuńczyka Princes, bogatego w białko, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminy.
Pomysłów na #MasterTuńczyk miałam kilka, ale co chciałam się brać za robotę i sprawdzałam, co nowego się pojawiło, to okazywało się, że całkiem podobny pomysł już jest :D Tym sposobem odpadły mi m.in. eklerki, z tuńczykiem i warzywami, bo zobaczyłam, że ktoś wstawił tort ptysiowy :P Całkiem fajny zresztą. No ale tu ciasto zaparzane i tu... no nie, stwierdziłam, że muszę główkować dalej :D Czas konkursu nieubłaganie się kończy, trzeba więc było działać. Padło właśnie na takie śniadaniowe gofry tuńczykowe z dodatkami. 
Powiem Wam, że przygotowanie takiego śniadania to ok 10 minut roboty. W czasie kiedy gofry się pieką, Ty masz czas na przygotowanie dodatków, a nawet na zrobienie herbaty tudzież kawy.
Mało tego! Te dwa gofry w zupełności wystarczą jako posiłek dla dwóch osób, bo jedną połówką "kanapki" można się nieźle nasycić na długie godziny.
Ja ten pomysł na pewno jeszcze nie raz wykorzystam, tym bardziej, że za każdym razem, pomimo tego, że same gofry będą smakować podobnie, to dodatki mogę zmieniać i modyfikować wedle upodobania. We wczorajszej np zabrakło mi awokado, które w domu było, ale jakoś nie wpadło mi od razu do głowy ;) Jak widzicie możliwości jest wiele! Działajcie i dzielcie się zdjęciami ;) 
Miłego dnia dla Was :* 


poniedziałek, 21 maja 2018

Ravioli z tuńczykiem i szpinakiem w sosie cytrynowym

Uwielbiam dania mączne, dlatego kiedy poczytałam o konkursie #MasterTuńczyk wiedziałam, że przygotuję jakiś makaron, pierogi itp potrawy. Nie mogłam się tylko zdecydować, co dokładnie to będzie. Patrząc na wcześniej zgłoszone propozycje konkursowe, makaron królował dość często, więc to skłoniło mnie do pójścia w drugą stronę, w stronę pierogów. I tutaj miałam dylemat nie mały, bo o ile jadłam je w różnej postaci, tak z rybą nie zjadłam w życiu ani jednego pieroga. Nawet nie wiem czy takowe się robi, czy nie :P Zbytnio ryzykować nie chciałam, bo myśli, "co będzie jak mi nie posmakuje?" troszkę zawładnęły moją głową, stąd postanowienie o ilości ostrożnej. 
Ciasto, którego użyłam jest zrobione z samych żółtek, na dodatek z jajek od szczęśliwych, wiejskich kurek, więc i kolor dały bardziej intensywny. Tak- miałam myśl, by użyć najzwyklejszego ciasta na pierogi, bo akurat w tym dniu lepiłam ruskie, ale skoro zaczęłam główkować nad farszem i dodatkiem, to nie było mowy o poddaniu się i pójściu na łatwiznę. Zrobiłam je od podstaw tak jak należy, mając nadzieję, że zarówno ono jak i farsz będzie naprawdę wyjątkowe.
Sos- tutaj też postawiłam na klasykę! Wiedząc, że praktycznie każda rybka lubi kwaskowatą nutę cytryny, nie było innej opcji. Mało tego, zdradzę Wam, że kilka pierożków które mi zostały odgrzałam nazajutrz na maśle, a później także skropiłam sokiem i były fantastyczne!
Jeśli więc lubisz ryby, a boisz się spróbować pierogów z właśnie takim nadzieniem, to ja Ci mówię z ręką na sercu, że warto! Co jeszcze warto? Oczywiście wziąć udział w konkursie na stronie www.konkurstunczyk.eu i grać o fantastyczne nagrody! Zapraszam :)


niedziela, 20 maja 2018

Ciasto z rabarbarem, malinami i bezą kokosową

Ten, kto śledzi mojego Instagrama, wie już, że pierwsze tegoroczne ciasto z rabarbarem i bezą było, jak by to delikatnie powiedzieć... pyszną, kruchą i słodką porażką ;) Czemu porażką? A no już spieszę wyjaśnić ;) Zachciało mi się dać truskawki, ale że nie miałam świeżych tylko mrożone, to postanowiłam je podsmażyć z cukrem tak, by sok odparował i całość lekko zgęstniała. Tak też było, ale tylko w rondelku ;) Podczas pieczenia wypłynęło jeszcze tyle soku, że aż się dziwię, że spód pozostał kruchy ;) Kroić normalnie się nie dało, bo wszystko rozłaziło się na boku. Zdjęć oczywiście nie było, choć krótką wzmiankę właśnie na Instagramie zamieściłam. Żeby nie było, że zbyt szybko się poddaję, postanowiłam, że jak tylko zniknie ostatni okruszek, to zabieram się ponownie za pieczenie. Zaopatrzeniowiec przywiózł rabarbar, Mama dała maliny i nie było zmiłuj ;) Zaczęłam działać i tym razem nie dość, że spód wysypałam grysikiem, to dodatkowo owoce obtoczyłam w odrobinie mąki ziemniaczanej. W końcu wyszło jak należy, choć i smak był już inny niż poprzednio. Nie, nie, że gorszy, po prostu inny, ale co się dziwić jak tu truskawki, a tu maliny, tu beza zwykła, a tu kokosowa i kilka innych mniejszych "poprawek".
Zachęcam do spróbowania jeszcze teraz, bo sezon na rabarbar krótki i trzeba go należycie wykorzystać!


piątek, 18 maja 2018

Zielone, szpinakowe naleśniki

Nie będę ukrywać, że u mnie to jednak tradycyjne naleśniki rządzą, ale od czasu do czasu można się pokusić o odrobinę szaleństwa ;) Dlatego przedstawiam Wam dziś zzieleniałe od szpinaku naleśniki. Nie ma w nich nic prócz podstawowych składników, które używamy do przygotowania placków no i właśnie ten nieszczęsny szpinak, którego część z nas nadal nie może pokochać. Jeśli więc macie w domu takich "antyszpinakowców", to śmiało podsuńcie im pod nos te naleśniki. Zawsze możecie zwalić na barwnik, bo zapach jest raczej neutralny, a podane z ulubionymi dodatkami mogą naprawdę nieźle smakować ;) Z własnego doświadczenia przyznaję, że smakują mi bardziej w wersji wytrawnej, ale i słodka może śmiało przejść. 


czwartek, 17 maja 2018

Drożdżówki z rabarbarem i kruszonką

Wypieków z rabarbarem ostatnio u mnie dużo. Sama nie wiem, co mnie tak na niego naszło, ale jak już kupię, to i wykorzystać muszę ;) Zresztą, na przyszły rok mam nadzieję jeść swój własny, ogródkowy rabarbar, który jakiś czasu temu zasadziłam. Mam nadzieję, że się przyjmie i nie zginie przez zimę. Póki co deszcz bardzo dba o to, by nie miał zbyt sucho ;) A skoro ten deszcz już pada, to siedząc w domu trzeba sobie jakoś wolny czas umilić. Za ciepło nie ma, więc taka pachnąca kruszonką i owocami drożdżówka z filiżanką gorącej kawy stanowi idealną alternatywę. Jeszcze w domu się ociepli od piekarnika :P Co prawda ja dziś nie mam w planach drożdżówek, ale najzwyklejszą na świecie tartę z rabarbarem, mam ogromną ochotę upiec. Zwłaszcza, że przyjeżdża Mama piec chleb w takim piecu opalanym drzewem, którego wieki nie jedliśmy, więc pasuje mieć coś na słodko do jutrzejszej kawki ;) Oczywiście jak wyjdzie i będzie się nadawać do zdjęć, to i przepis będzie ;) Miłego, słodkiego popołudnia dla Was!


wtorek, 15 maja 2018

Tuńczykowa pasta z awokado i rzodkiewką

Nie robię zbyt wielu past, sama nie wiem dlaczego, bo oboje z M. bardzo je lubimy. Chyba po prostu o nich zapomniałam ;) Aż do tego momentu... bo obawiam się z kolei, że teraz będzie ich prawdziwy wysyp! Jest tyle świeżych warzyw, że na pewno część past będzie właśnie z nimi. 
Początkowy zamysł był taki, że pastę podam w naleśnikach, ale pech chciał, że w domu zabrakło mleka... Nie usmażyłam więc naleśników i zamieniłam je na krakersy oraz chleb. 
Sama pasta ma wyczuwalny smak tuńczyka i chrupiącą rzodkiewkę. Specjalnie nie chciałam miksować pasty zbyt długo, bo wyszłaby jednolita i pewnie jednokolorowa maziuga. 
Przepis bierze udział w konkursie #MasterTuńczyk.



poniedziałek, 14 maja 2018

Naleśniki ze szparagami

Już gdzieś wspominałam, że ze szparagami mam do czynienia od zaledwie kilku lat, góra trzech. W sumie to chyba gdzieś od momentu założenia bloga, kiedy stwierdziłam, że jest na nie sezon, a u mnie nie ma ich pod żadną postacią. 
Teraz może też ich nie ma dużo, ale to tylko ze względu na to, że jak je przygotuję, to muszę zjeść sama. Pan Mąż stanowczo odmawia konsumpcji "tych zielonych badyli", więc wiecie, jeden pęczek mam na 3-4 razy. Nie sposób przygotowywać dań z nimi w roli głównej, kiedy się wie, że nie ma na nie chętnych :( Łudziłam się, że chłopaki zjedzą takie lekko podgotowane, bez dodatków, ale nie wiem jak ich przekonać. Chyba jedynie polać miodem i dodatkowo posypać cukrem :D Boję się tylko, że potraktowali by je jak lizaki... Szparagi oczywiście byłyby patyczkami, które się wyrzuca 😜 Ja też nie należę do osób, które wszystko lubią i wszystko zjedzą, ale akurat z nimi nie mam problemu. a już takie owinięte boczkiem, chrupiące mogłabym jeść do woli! To właśnie one były moją inspiracją do przygotowania tego dania. Kalorycznego powinnam dodać, bo wszystko smażone, ale co zrobić kiedy kalorie kochają mnie, a i ja bez nich żyć nie potrafię 😅
Zapraszam więc, na pyszne naleśniki, niecodzienne, kolorowe!


sobota, 12 maja 2018

Ciasto bananowe z galaretką

Znacie takie ciasto jak bananowiec? Mam jego klasyczną (no prawie) wersję na blogu już od jakiegoś czasu, a ostatnio, w sumie trochę z przymusu, bo miałam w domu zbyt dojrzałe banany i śmietankę "do wczoraj", postanowiłam zmiksować ciasto o całkiem podobnym smaku. Brakuje tylko pianki, jak w oryginale, no i krem nie jest maślany tylko śmietanowy. Wierzch to także zmiana- banany zalane galaretką zastąpiłam galaretką zmiksowaną z pomarańczami, które również czekały na swoją kolej, ale były tak kwaśne, że nie było chętnego do konsumpcji. 
Sami widzicie, że do przygotowania fajnego deseru nie potrzebujemy wyszukanych składników i ogromu czasu. Ja uwinęłam się w jeden późny wieczór, więc myślę, że i Tobie sprawnie pójdzie. 


czwartek, 10 maja 2018

Smoothie z natką pietruszki

Wiosna w tym roku wyjątkowo nas rozpieszcza swoją aurą. Wszystko dookoła kwitnie zdecydowanie szybciej, trawa rośnie jak szalona, a słońce ogrzewa nas swoimi promieniami. Człowiekowi nie chce się gotować, a nawet jeść nic cięższego. Grilli było już tyle, że na razie powiedziałam basta, bo jedzenie z nich mi się przejadło. Teraz królują u mnie nowalijki i przyznam szczerze, że muszę się nimi nacieszyć w takiej najprostszej wersji, by móc dalej "udziwniać" ;)
Dziś za to mam dla Was trochę witamin, takich w najczystszej postaci ;) Same owoce i natka pietruszki. Niby nic, a robotę robi całkiem niezłą ;) Wypiłam zamiast obiadu i aż się sama dziwiłam, że do wieczora głodu nie czułam :D Bo ja to jednak taki żarłok trochę jestem 😜


poniedziałek, 7 maja 2018

Syrop z pędów sosny

Wiele jest przetworów "zdrowotnych", które możemy sami przygotować i czerpać z ich korzyści gdy łapie przeziębienie, grypa lub jeszcze inna choroba. Miód z mniszka lekarskiego, orzechówka na dolegliwości żołądkowe, czy wszelkie maści robione na bazie żywokostu, to tylko nieliczne ze znanych mi domowych sposobów na pozbycie się bólu. 
Przyznam szczerze, że o ile do niektórych mam zastrzeżenia, tak w przypadku tego syropu jestem skłonna uwierzyć w dobroczynną moc i stosować. Choćby dlatego, że ten syrop nie wymaga gotowania, podczas którego wszystkie właściwości mogą co najwyżej wyparować i jest moim kolejnym lekiem- placebo, który stosuję na dziecięce dolegliwości. 
Uwierzcie mi, że dziecięcy ból znika prawie od razu po podaniu czarodziejskiego syropu!
O jego przygotowaniu i właściwościach poczytajcie poniżej.


sobota, 5 maja 2018

Gofry z musli, lodami i sosem owocowym

Kiedyś podawałam Wam przepis na najzwyklejsze w świecie gofry. Dziś mam dla Was ich drugą odsłonę, sama nie wiem czy nie lepszą, a już na pewno bardziej kaloryczną. 
Nie wiem co naszło moich chłopaków, ale ostatnio co chwilę domagają się gofrów. Najśmieszniejsze jest to, że ja robię, stoję przy gofrownicy jak cielę, a oni zjedzą po odrobince i cała reszta zostaje. Wpadłam więc na pomysł, że skoro już mam zrobić, to zrobię inne i obdaruję wszystkich, kto się tylko nawinie i na ile wystarczy ;) Lody staram się mieć zawsze w zamrażarce, owoce na sos też ;) Musli jadam na śniadanie, więc i z nim problemu nie ma. W dobrej, mocnej gofrownicy pieczenie to czysta przyjemność, która nie zabiera Ci zbyt wiele cennego czasu. Wszystko da się zrobić w przeciągu pół godziny, więc sami przyznajcie, że to nie tragedia :)


czwartek, 3 maja 2018

Sos cygański do potraw z grilla

W poprzednim wpisie podałam Wam przepis na smaczną karkówkę z grilla, ale jak powszechnie wiadomo, bez dodatku pysznych i aromatycznych sosów, grillowane mięso nie smakuje tak dobrze ;) 
U mnie w ruch zazwyczaj szły podstawowe czyli ketchup i musztarda, ale od dobrych kilku lat staram się też przygotować czosnkowy lub tzatziki. Jeden i drugi na bazie jogurtu, więc nie za ciężkie i w smaku doskonałe. Sprawdzają się też do sałatek, więc tym bardziej lubię je robić, bo jak nie zjemy wszystkiego przy grillu, to na drugi dzień mogę wykorzystać do obiadu. 
W tym roku pokusiłam się jednak o jeszcze jeden nowy sos. Zupełnie inny, bo na bazie warzyw i przygotowywany na ciepło. Pomyślicie pewnie, że skoro tak, to jego zrobienie zajmuje pół dnia, ale nic bardziej mylnego! Ja uporałam się z nim w 15 minut, zdecydowanie więcej czasu potrzebował na to, by się odpowiednio schłodzić przed podaniem. 
Składniki do niego są ogólnie dostępne i mogę się założyć, że znajdują się "pod ręką" w przynajmniej co trzecim domu. Ja swój jeden słoiczek jeszcze zachowałam, będzie na dziś jak znalazł! Teraz kolej na Was :) Wspaniałej majówki, Kochani!


Grillowana karkówka w winnej marynacie

Kochani jak tam Wasza majówka? My już chyba tradycyjnie spędzamy ją w domu. Zresztą M. tak w kratkę pracuje, że choćby człowiek chciał to nic wiele nie zaplanuje. Co najwyżej grilla ;)
Dziś też jest w planach, choć przyznam, że sezon dobrze się nie zaczął, a mi już bokiem wychodzi to grillowane jedzenie (dosłownie i w przenośni 🙈). Nie zliczę, ile w tym roku wieczorów spędziliśmy właśnie w ten sposób. 
Dlatego ja dziś strajkuję i w planach mam tylko sałatkę (no dobra, co najwyżej z grillowanym kurczakiem) a Wam, gdyby się zachciało, proponuję pyszną karkówkę ;) Odpowiednio doprawiona, choć oczywiście każdy może ją jeszcze bardziej wyostrzyć, z delikatną winną nutką, która znika całkowicie w trakcie pieczenia. 
Polecam Wam serdecznie!