Nie tylko dla wielbicieli słodyczy, ale dla wszystkich ceniących sobie smaczną i niedrogą kuchnię. Czemu więc "Kuchnia w czekoladzie"?
To właśnie ciemna i biała czekolada są dominującymi kolorami w moim królestwie, do którego Was zapraszam:)

niedziela, 31 marca 2019

Jabłka w cieście drożdżowym

Nie wiem czy znajdzie się tu ktoś, kto nie jadł ich w dzieciństwie. Ja tam lubiłam jak Mama robiła wszelkie placuszki, racuszki i dodawała do tego jeszcze owoce. Nie da się ukryć, że tymi najlepszymi zawsze były jabłka. Obrane, pokrojone na plastry z wydrążonym środkiem, maczane w nie za gęstym cieście i kładzione na rozgrzany olej. Do tej pory uwielbiam, nie ważne czy na ciepło czy na zimno. Zjesz je ze smakiem na śniadanie, obiad, podwieczorek czy deser. Jakby się uparł to nawet na kolację, choć nie da się ukryć, że przed snem mogą być jednak trochę za ciężkie, bo jak to bywa w przypadku takich placuszków- lubią w trakcie smażenia "pić" dużo tłuszczu.
Posypane cukrem pudrem skutecznie osłodzą nam dzień :)


sobota, 30 marca 2019

Puszysty sernik

Znowu zastała mnie noc. Ostatnimi czasy kompletnie się nie wysypiam. Wieczorny czas, jak już dzieci pójdą spać płynie mi tak szybko, że nim się obejrzę i wypiję herbatę, Adaś ma już pierwszą pobudkę. W tym momencie jest już za mną druga i życzyłabym sobie, by jednocześnie była to ostatnia... Ale nie o tym tu dziś ;) 
Od jakiegoś czasu miałam wielką chęć na pyszny sernik! Puszysty i wilgotny jednocześnie. Z polewą czekoladową, i niczym więcej. Na kruchym cieście lub tak jak zrobiłam ja- na herbatnikach. Nie było więc wyjścia jak sobie po prostu upiec. Przepis ze strony Moje wypieki poleciła mi Szwagierka i pamiętając smak sernika od niej. długo się nie zastanawiałam ;) 
Wyrósł niewiele, ale za to był równy jak stół i - co najważniejsze- nie popękał czego się szczerze obawiałam!
Pamiętajcie, by składniki na sernik miały temperaturę pokojową- wszystkie z wyjątkiem śmietanki.


środa, 27 marca 2019

Chatka baby jagi

Kto z Was pamięta ten deser z dzieciństwa? Dawniej popularny, teraz nieco zapomniany... Sama przyznaję, że robiłam po raz pierwszy, ale powtórzę na pewno bliżej wakacji, kiedy będzie można kupić więcej świeżych, sezonowych owoców. 
Tym razem pokusiłam się o zrobienie galaretki z porzeczek czerwonych, które leżą w zamrażarce i powoli trzeba je wykorzystywać. Śmiało możecie użyć innych owoców!


poniedziałek, 25 marca 2019

Pączki budyniowe z różą

Pewnie większość z Was czeka już z niecierpliwością na wielkanocne przepisy, a ja tu z zaległymi pączkami wyskakuję jak Filip z konopi ;) Poślizg mam nie mały, ale przecież nikt nie powiedział, że dobrego pączka możemy zjeść tylko raz w roku, z racji Tłustego Czwartku! A te naprawdę są pyszne i zdecydowanie warte częstszej uwagi. Teraz już wiem, że robiąc je będę korzystała z mniejszej szklanki przy wycinaniu, bo te były mega duże ;) Co nie znaczy, że się zmarnowały- żeby tylko nie zjeść wszystkich hurtem, rozdałam po najbliższych i sąsiadach 😜 Jak to się mówi... I wilk syty i owca cała 😅


czwartek, 21 marca 2019

Cynamonki- drożdżowe bułeczki

Po przeszło tygodniowym postoju w pieczeniu, zabrałam się ostatnio za ciasto drożdżowe. Miałam taki niedobór słodkiego, że sama do końca nie wiedziałam, co przygotować najpierw ;) Padło jednak na cynamonki, bo stwierdziłam, że po grypie żołądkowej nie ma co zbytnio szaleć i jeśli zjeść coś na słodko, to tylko delikatnego. Za ciasto zabrałam się rankiem, tak by do przedpołudniowej kawy mieć już pyszne bułeczki, ale śmiało możecie przygotować je przed pójściem spać, owinąć folią spożywczą miskę, w której ciasto będzie leżakowało i schować do lodówki. Tym sposobem cynamonki przygotujesz nawet na śniadanie!


wtorek, 19 marca 2019

Wegański pomarańczowy budyń jaglany

Ostatnio, praktycznie codziennie, przeglądając Instagrama napotykam na budyń Dominiki Wójciak. Pierwsze nasze spotkanie niezbyt specjalnie utkwiło mi w pamięci, ale już kolejne... nooo jadłam oczami! Zdjęcie było tak apetyczne, że nie sposób było przejść obojętnie. 
Chciałam go zrobić jeszcze tego samego wieczoru, ale moczenia kaszy nie przyspieszę... Poza tym nie miałam pomarańczy. Więc lipa.
Ale nic to! Namoczyłam kaszę i nazajutrz wyciągnęłam z zamrażarki truskawki. Zrobiłam pierwsze podejście jednak nie zdobyło mojego serca. Było ok, ale zastanawiałam się gdzie to wow, które czytam pod każdym dodanym zdjęciem na Ig. W mojej wersji ewidentnie tego brakło. Postanowiłam, że skoro tak, to muszę zrobić wersję oryginalną, choć koniec końców pomarańcze zwykłe zamieniłam na czerwone i nie dodałam jednej, tylko dwie. I to było to! Delikatny, muślinowy i lekko słodki smak budyniu od razu zdobył moje serce!




czwartek, 14 marca 2019

Słoneczka z marmoladą różaną

Nie raz i nie dwa wspominałam Wam o tym jak to ciężko dogodzić mojemu Małżonkowi, mając oczywiście na uwadze kwestię domowym wypieków ;) No taka z niego cholera, że jak kupi ciastka, to pieje z zachwytu i im mniej mają wspólnego z naturalnością tym lepiej mu smakują, a na moje wypieki przymyka wzrok, traci węch i nawet słuch jak mu mówię "Spróbuj!". Ręce z tego powodu opadły mi niejednokrotnie, humor popsuł się dziesiątki razy, a w setkach zliczyłby wszystkie wyrzuty jakie w myślach mu prawiłam z tego powodu. Mało tego, czasami, nawet częściej niż czasami, myślę sobie przez to, że to ze mną coś jest nie tak i ta cała reszta, która te słodkości je, robi to na pewno z czystej uprzejmości, sympatii (?) i nic poza tym! Że im także nie smakuje, ale mają ciut więcej dystansu do mnie, by mi w pełni świadomie i bez obaw móc powiedzieć otwarcie "Daj se siana, nie piec więcej!" No nie zdarzyło się jeszcze, a każdy raczej zawsze chwali, że smaczne i nie ma to jak właśnie domowe. Wszyscy tylko nie Pan Mąż!
Obserwując go i to, nad czym zachwyca się najbardziej, doszłam pewnego razu do wniosku, że są to słoneczka, ale uwaga! Nie mogą być "byle jakie", a z różanym nadzieniem w środku.
Sprawdziłam kilka wersji przepisów w swojej kuchni i ta wydaje mi się być najbardziej godną polecenia. Lukier podczas pieczenia nie odrywał się od ciastek, co ma ogromne znaczenie w efekcie końcowym. Przełożone marmoladą i złożone były bardzo zgrabne i ... co najważniejsze ;) Posmakowały Mężowi! Dogodziłam :) Brawo ja 🙈



poniedziałek, 11 marca 2019

Śniadaniowa zupa mleczna

Nigdy nie byłam zwolenniczką zup mlecznych, owsianek i słodkich śniadań. Raczej zawsze, po części z przyzwyczajenia, wybierałam słoną wersję- wszelkie kanapki z mnóstwem warzyw, które leciały jak tylko zrobiłam pierwszego kęsa, omlet... Tak jest mi wygodniej i zdecydowanie szybciej. Na samą myśl, że rano, po przebudzenie mam poświęcić jeszcze z 30 minut na przygotowanie śniadania skutecznie mnie od tego pomysłu odciąga. Od jakiegoś czasu zmieniłam trochę nawyk żywieniowy i jem po prostu płatki z mlekiem. Zdarza się też- tak jak w przypadku tego autorskiego pomysłu Zosi Cudny, który troszkę pod siebie zmodyfikowałam, że śniadanie przygotowuję wcześniejszego wieczoru. Jak nie w całości, to przynajmniej tyle, by z samego rana poświęcić na dokończenie jak najmniej czasu. I dla mnie to najlepsze rozwiązanie. A jakie śniadania Wy preferujecie?!


środa, 6 marca 2019

Ryba zapiekana z pieczarkami i cebulką

Dziś wielu z Was zastanawia się "Co na obiad?" Sama zresztą się nad tym zastanawiałam, bo akurat jestem z tych osób, które wszelkich postów starają się trzymać i przestrzegać. W Popielec nie uświadczysz u mnie żadnego mięsa i słodyczy. No chyba, że dzieci strasznie o nie ględzą...
Dziś u mnie będą pierogi ruskie z pieczarkami i chyba krupnik na rosołku, a Was zapraszam na rybkę!


wtorek, 5 marca 2019

Syrop daktylowy

Nieraz przechadzając się między sklepowymi półkami w ręce wpadnie mi coś, co "na pewno" się przyda. To "na pewno" tak później siedzi w szafce, tudzież lodówce i czeka jak na zbawienie aż się za nie wezmę. Podobnie było z paczką daktyli, które w pierwszym momencie od razu wiedziałam na co przerobię, a po powrocie z zakupów myślałam po co ja je wzięłam... Swoje w końcu odleżały. Cały caluteńki rok! W końcu jakiś czas temu wpadł mi w oko pomysł na domowe słodziwo z daktyli i powiedziałam: "Ja nie teraz, to kiedy?" Zalałam owoce i czekałam jak na zbawienie, by w końcu móc je zmiksować. 
Prawda jednak okazała się brutalna, bo mój syrop w niczym nie przypominał tego ze zdjęcia... No nie tak miało być! Wybrnęłam jednak, odparowując go na małym ogniu do odpowiedniej gęstości. 
Nie przypomina tego, który możemy dostać w sklepie, ale zaręczam że sprawdza się doskonale!