Było jeszcze coś, co chodziło mi po głowie ostatnio i postanowiłam, że uda mi się to jeszcze zrobić przed Środą Popielcową. Kokardki.
O tym jak szybko je przygotowałam, niech świadczy fakt, że zrobiłam je w południe kiedy Adaś ma drzemkę. A on z reguły ma te drzemki bardzo krótkie, ewentualnie nie ma ich w ogóle ;)
Oczywiście dzielnie pomagał mi Oluś i to chyba dzięki niemu nie mam aż tak ładnych tych kokardek. Bo wiecie... ciasto powinno się obijać wałkiem, żeby napowietrzyć. U nas to napowietrzanie wyglądało tak, że "Oli sam, Mama nie"... więc Mama biła jak udało się jej odwrócić uwagę Młodego, co jednak łatwe nie było. Same kokardki nie mają więc ładnych, konkretnie wybulonych struktur, ale są bardzo chrupiące. Jeszcze dziś zdążycie je przygotować i ... w całości pochłonąć ;)
A od jutra zaczynamy pościć, postanowienie jakieś tam mam, a co mi z tego wyjdzie...
Składniki na jedną bardzo dużą paterę:
350g mąki tortowej
5 żółtek
2 łyżki śmietany
100g masła
4 łyżki spirytusu
szczypta soli
cukier puder do posypania po wierzchu
olej rzepakowy do smażenia
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewamy na stolnicę lub blat, dodajemy żółtka, śmietanę, zimne (prosto z lodówki) masło, szczyptę soli oraz odmierzoną ilość spirytusu. Składniki siekamy ze sobą, a następnie wyrabiamy. Gotowe ciasto uderzamy wałkiem przez ok 15 minut, składając je na mniejsze części jak się już troszkę rozbije. Wtłoczone tym sposobem powietrze da nam jeszcze lepsze efekty: wizualny, podczas pieczenia kokardki delikatnie się wybrzuszą, staną się również bardziej chrupkie. Wałkujemy bardzo cienko, tak by blat lub stolnica lekko prześwitywały. Szklanką wycinamy kółka, które następnie zgniatamy z dwóch stron do środka, na wzór kokardki. Smażymy na rozgrzanym oleju na złoty kolor. Gotowe posypujemy cukrem pudrem.
O tym jak szybko je przygotowałam, niech świadczy fakt, że zrobiłam je w południe kiedy Adaś ma drzemkę. A on z reguły ma te drzemki bardzo krótkie, ewentualnie nie ma ich w ogóle ;)
Oczywiście dzielnie pomagał mi Oluś i to chyba dzięki niemu nie mam aż tak ładnych tych kokardek. Bo wiecie... ciasto powinno się obijać wałkiem, żeby napowietrzyć. U nas to napowietrzanie wyglądało tak, że "Oli sam, Mama nie"... więc Mama biła jak udało się jej odwrócić uwagę Młodego, co jednak łatwe nie było. Same kokardki nie mają więc ładnych, konkretnie wybulonych struktur, ale są bardzo chrupiące. Jeszcze dziś zdążycie je przygotować i ... w całości pochłonąć ;)
A od jutra zaczynamy pościć, postanowienie jakieś tam mam, a co mi z tego wyjdzie...
350g mąki tortowej
5 żółtek
2 łyżki śmietany
100g masła
4 łyżki spirytusu
szczypta soli
cukier puder do posypania po wierzchu
olej rzepakowy do smażenia
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewamy na stolnicę lub blat, dodajemy żółtka, śmietanę, zimne (prosto z lodówki) masło, szczyptę soli oraz odmierzoną ilość spirytusu. Składniki siekamy ze sobą, a następnie wyrabiamy. Gotowe ciasto uderzamy wałkiem przez ok 15 minut, składając je na mniejsze części jak się już troszkę rozbije. Wtłoczone tym sposobem powietrze da nam jeszcze lepsze efekty: wizualny, podczas pieczenia kokardki delikatnie się wybrzuszą, staną się również bardziej chrupkie. Wałkujemy bardzo cienko, tak by blat lub stolnica lekko prześwitywały. Szklanką wycinamy kółka, które następnie zgniatamy z dwóch stron do środka, na wzór kokardki. Smażymy na rozgrzanym oleju na złoty kolor. Gotowe posypujemy cukrem pudrem.
urocze te kokardki :)
OdpowiedzUsuńszkoda tylko że nie podane źródło przepisu
OdpowiedzUsuńAnonimie (czemu zawsze jak ktoś ma uwagę, to nie potrafi się podpisać...?) przepisów na faworki jest pełno, nie jest to przecież żadna nowość ani mój pomysł- owszem. Przepis wzięłam stąd http://haps.gazeta.pl/haps/56,153082,21376910,faworki-i-kokardki-symbole-odchodzacego-karnawalu,,3.html, choć zwiększyłam ilość masła. Nie uważam, by każdorazowe inspiracje, którymi się kieruję trzeba było opisywać, bo akurat przepisy nie są chronione prawem autorskim. Zwłaszcza wykonane po swojemu i opisane swoimi słowami, dodatkowo udokumentowane zdjęciami. Pozdrawiam i życzę więcej dystansu do otoczenia, z taką napinką żyłka pójdzie raz dwa ;)
Usuń