Wczoraj był dzień pod znakiem pieroga... ze śliwką, z kapustą kiszoną i grzybami oraz tradycyjnie już uszek. Zeszło przy tym troszkę, ale największa robota jest odwalona. Teraz pójdzie z górki:)
W sumie wyszło 425 sztuk, przy czym same uszka miniaturki stanowiły 350.
Prócz kolacji wigilijnej, zostanie na kilka obiadów.
Asia podziwiam za te uszka! Mi nigdy nie chce się "bawić" w takie maleństwa ;)
OdpowiedzUsuńI ja podziwiam! Nie dość ze uszka takie małe to jeszcze tyyyle! :)
OdpowiedzUsuńAsia jesteś mistrzem:D
Dziękuję dziewczyny:) Mi też się nie chciało... ale jak już zaczęłam to mnie pochłonęły:) Żeby było śmieszniej śmiałam się że z czasem będę robić większe, a tu wyszło na to że były jeszcze mniejsze :D
OdpowiedzUsuńświęta, święta i po świętach.
OdpowiedzUsuńTeraz by się takie uszka z barszczykiem zjadło :)
anka1988