Człowiek cały rok czeka z niecierpliwością na nowalijki. W moim sklepie o takie ciężko, postanowiłam więc zaopatrzyć się w pobliskim mieście na rynku, wiecie... takim, co to tylko raz w tygodniu jest ;) Zadowolona, że w końcu nakupię rabarbaru, botwinki i szparag wysiadłam z samochodu i pędem (bo wiecie, dzieci i Mąż w aucie) na stragany...
Oj jakże się rozczarowałam... Nie dość, że z tego co chciałam nic nie było, to nawet jak zapytałam o to, to sprzedawcy ze zdziwieniem kiwali głową, że nie mają... No bo przecież kto normalny kupuje takie rzeczy. Jabłka, cebula, marchewka ok, ale szparagi? Powariowała.. mniej więcej tak się czułam widząc ich pytający wzrok :)
Na szczęście dopadłam jakiś sklepik w którym uśmiechnięta Pani przy kasie, niczym najpiękniejszy bukiet trzymała dzban botwinki. Aż mi się oczka zaświeciły! Mało tego, miała też rabarbar!
Nie mogło być więc inaczej, na obiad botwinka... a na deser ;) Zobaczycie w swoim czasie :)
W przygotowaniu pomógł mi mój "kompan", Tefal Cuisine Companion, który pokroił moje warzywka w mig, a następnie ugotował. Jedyne co zrobiłam, to posiekałam łodyżki buraków i koperek, aaa no i śmietankę dolałam. Zaoszczędzony czas skrupulatnie wykorzystali Synowie, Matka nie miała więc wolnego ;)
Składniki dla 4 osób:
2 pęczki botwinki (każdy po 3 buraczki)
3 średniej wielkości ziemniaki (u mnie młode)
2 małe marchewki
½ małej
cebuli
2 ząbki
czosnku
2 łyżki
soku z cytryny
750ml
bulionu drobiowego
100ml
kwaśnej śmietany 18%
Sól,
pieprz do smaku
Pęczek
koperku
4 jajka
na twardo
Sposób
przygotowania w Tefal Cuisine Companion
Obieramy
ziemniaki, cebulę, marchew, buraczki i czosnek. Wrzucamy do misy z ostrzem do
siekania, zamykamy pokrywkę i ustawiamy prędkość 8 oraz czas 20 sekund.
Wyciągamy ostrze, dodajemy bulion drobiowy. Manualnie ustawiamy temperaturę
90⁰C oraz czas 25 minut. Kolejnym krokiem jest dodanie do botwinki 1 pęczka
posiekanych liści buraka oraz soku z cytryny. Włączamy urządzenie nadal na 90⁰C,
czas 20 minut. 5 minut przed końcem zatrzymujemy, dodajemy 1 chochlę botwinki
do odmierzonej ilości śmietany, by ją zahartować i wlewamy do całości,
doprawiamy solą oraz pieprzem. Włączamy ponownie. Po przygotowaniu łączymy z
posiekaną natką koperku i podajemy z jajkiem, ewentualnie kleksem śmietanki do dekoracji.
Sposób
przygotowania tradycyjnie:
Obieramy
ziemniaki, cebulę, marchew, buraczki i czosnek. Wszystko drobno siekamy,
czosnek przeciskamy przez praskę. Przekładamy do garnka i zalewamy bulionem.
Gotujemy na wolnym ogniu ok 35 minut. Pęczek liści botwinki siekamy drobno i
dodajemy do zupy wraz z sokiem z cytryny. Na wolnym ogniu gotujemy ok 20 minut,
tak by łodyżki odpowiednio zmiękły. Odmierzamy 1 chochlę i łączymy ze śmietaną,
by ją zahartować. Dodajemy do całości, doprawiamy solą oraz pieprzem. Gotujemy
jeszcze przez ok 5 minut, a następnie dodajemy posiekany koperek. Podajemy z
jajkiem, ewentualnie kleksem śmietanki do dekoracji.
Ale bym zjadła takiej zupy, hmn...narobiłaś smaka !
OdpowiedzUsuńJakoś przez tą paskudna pogodę zapominiałam, że to już właśnie nadszedł Czas Botwinki!
OdpowiedzUsuńAle bym zjadła takie zupki! :) bardzo smacznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę zupę. W tym tygodniu będzie na bank. U mnie też ciężko z dostaniem szparagów w okolicy.
OdpowiedzUsuńbo na taką prawdziwą wiejską botwinkę jest jeszcze za wcześnie, dlatego nie znalazłaś jej na rynku podobnie z rabarbarem, który w moim ogrodzie dopiero nieśmiało się rozrasta. A taką apetyczną botwinkę to bym bardzo chętnie zjadła :)
OdpowiedzUsuńSuper post! :D A my tymczasem zapraszamy do siebie obok Warszawy na jakis pyszny obiad! :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem w trakcie gotowania :-)))
OdpowiedzUsuńSuper! Podeślij zdjęcie zanim wszystko zjecie ;)
Usuń