W moim domu również gościła i przeważnie jadłam ją z kromką wiejskiego chleba.
Bezapelacyjnie więc mogę powiedzieć, że to zupa, która kojarzy się z Mamą i domem rodzinnym. Co prawda w wyścigu o podium przegrywa z zupą pomidorową i lanymi kluskami (oj chyba muszę i ją zrobić...) ale uplasuje się spokojnie na 3 miejscu. Bo drugie też zajęte- przez żurek.
I tak rozmyślając o tej zupie Mamy, stwierdziłam, że czemu by nie zrobić jej w postaci kremu. Mało tego- miałam ku temu powód. Pierwszy- wędzone żeberko, czyli idealna baza. Drugi- jest podwójny czyli Olek i Adaś, a trzeci dotarł do mojego domu zaledwie 2 tygodnie temu. Nie, nie... Nikogo nie adoptowałam, choć jeśli przyjmowanie wszelkiego rodzaju "skorupek" i domowych "przydasi" można nazwać adopcją, to jestem już matką pokaźnej kolekcji.
Ostatnia, o której tu właśnie wspominam jest przecudowna. Od dawna wzdychałam do niej i z utęsknieniem czekałam na dzień, w którym będzie mi dane zobaczyć ją na własne oczy i dotknąć. Szczerze...? Już planowałam, że za jakieś 2 lata na wakacje wybiorę się właśnie do Rodzinki, której nie widziałam kilkanaście lat, a która mieszka przysłowiowy "rzut beretem" -od Bolesławca oczywiście, a ten rozsławiony jest już chyba na całym świecie. Ceramika bolesławiecka to prawdziwe perełki, nad którymi jak mrówki pracują rzesze osób. Niebanalne wzory, ręcznie malowane, stemplowane. Tworzone z pasji od wielu, wielu lat... Z pokolenia, na pokolenie...
Mało tego- o istnieniu kilku hal produkcyjnych dowiedziałam się przypadkiem. Żyłam w przekonaniu, że to jeden potężny zakład, zatrudniający masę ludzi. Sprowadzono mnie na ziemię. Właściciel mnie sprowadził :) Jarek- człowiek, którego "wirtualnie" poznałam zupełnym przypadkiem. Mało tego! Człowiek, który właśnie "zarządza" jednym z tych zakładów.
Nikt inny, tylko właśnie On, udostępnił mi część swoich niezwykłych "pereł", bym z dumą mogła je Wam zaprezentować.
Ceramika bolesławiecka dzięki swoim bogatym zdobieniom w charakterystycznym niebieskim kolorze (choć zdarzają się też inne, choćby zielone, czerwone...) mi osobiście kojarzy się właśnie z ciepłem domu, Rodziną, wspólnymi posiłkami... Stąd też pomysł na zupę ziemniaczaną- choć w bardziej nowoczesnym wydaniu.
Składniki dla 4 osób:
1½l wody
700g ziemniaków
2 średniej wielkości marchewki
1 cebula
3 ziela angielskie
2 liście laurowe
⅓ łyżeczki gałki muszkatołowej
Sól, pieprz do smaku
Natka pietruszki
Sposób przygotowania:
Wędzone żeberka zalewamy
zimną wodą, dodajemy ziele angielskie oraz liście laurowe i gotujemy przez ok
45 minut na małym ogniu. Po tym czasie dorzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki,
pokrojoną w talarki marchewkę oraz mocno przyrumienione plastry cebuli (np.
palnikiem gazowym lub na suchej patelni). Gotujemy ok 30 minut- zawartość
garnka powinna się zmniejszyć o ok ⅓. Wyciągamy żeberka, liście oraz ziela, doprawiamy
gałką muszkatołową oraz solą i pieprzem. Łączymy z posiekaną natką pietruszki.
Podajemy od razu z drobiowymi kuleczkami w parmezanie, groszkiem ptysiowym lub
najprościej i ku uciesze mężczyzn- z mięskiem obranym z żeberek.
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o naszych polskich "skarbach" ceramicznych, to zapraszam na stronę --> WR Ceramika, gdzie opisana jest nie tylko historia ich powstania, ale także obejrzycie kolekcje, wzory i kształty. Pamiętajcie też, że istnieje możliwość indywidualnych zamówień, więc jeśli macie jakieś ceramiczne marzenie, wystarczy skontaktować się z obsługą i dograć szczegóły. Możecie to zrobić także przez--> FP strony WR Ceramika.
Ja polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jeśli zostawisz słowo od siebie, pamiętaj jednak, że wszelkie komentarze z linkami, lądują w spamie ;)
Pamiętaj także, że pozostawiając komentarz wyrażasz zgodę na publikację jego jak i Twojego Nicku na tej stronie.